50-100km
| Dystans całkowity: | 2792.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
| Czas w ruchu: | 91:57 |
| Średnia prędkość: | 26.90 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 1436 m |
| Liczba aktywności: | 44 |
| Średnio na aktywność: | 63.45 km i 2h 21m |
| Więcej statystyk | |
Do Miękini i z powrotem
-
DST
60.50km
-
Czas
02:07
-
VAVG
28.58km/h
-
Podjazdy
477m
-
Sprzęt MTB
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia mocniejsza jazda przed niedzielą, jutro odpoczynek, w sobote moze kilkanascie km. Akurat trafil mi sie wyjazd do Miękini, więc pomimo ze trasa w 100% po asfalcie, wybralem Krossa, zeby jeszcze wiecej na nim pojezdzic. Podjazd do Miękini jest bardzo fajny, niby dlugi, niby stromy, ale jedzie sie bardzo przyjemnie.
Kategoria 50-100km, MTB
lasek wolski po raz nie wiadomo który
-
DST
53.00km
-
Czas
02:11
-
VAVG
24.27km/h
-
Sprzęt MTB
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na szose nie moge sie wybrać, bo musze najpierw zmienić oponę, a nie mam czasu podejść do sklepu. Moze i dobrze sie sklada, jakis pseudo trening na Krossie przed maratonem w Michałowicach moze wyjsc tylko na dobre.
Tym razem po kilku podjazdach w lasku uznalem, ze wroce przez tor i Tyniec, dobijajac do ponad 50km na Błoniach. Nie wiem jeszcze jaki dystans jechac w niedziele, ale tu wyliczylem cos na styl "mega".
Kategoria 50-100km, MTB
nie wiadomo dokąd
-
DST
85.50km
-
Czas
04:19
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt MTB
-
Aktywność Jazda na rowerze
plan byl prosty, lajtowy wyjazd w poszukiwaniu kilku punktow w okolicy dolinek, ktore byly miejscami umieszczenia lampionow w zawodach na orientacje. stąd tak dziwna trasa, byłaby jeszcze zabawniejsza, gdybym miał gps, bo bylo troche nawrotów z roznych powodów, ale tego juz mi sie rysowac nie chcialo. Tempo bardzo spokojne, jedynie na podjazdach starałem sie jechac trochę szybciej.
powrot drogą olkuska nie byl planowany wczesniej, ale zostal wymuszony przez "koleżankę od lajtowych wyjazdów", ktora regularnie czyta te teksty, dlatego zostaje wyrozniona w taki oto sposób. Jednym słowem, musiałem odholować ją do Krakowa, bo jednak upał i duża odległość zrobiły swoje ;)
Kategoria 50-100km, MTB
na zamek w Rudnie
-
DST
75.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
29.22km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zakończenie dość intensywnych 3 dni jazdy, w sumie wyszło ponad 250km, więc narzekać nie mogę.
Tym razem trasa podobna do piątkowej, tyle, że z podjechaniem pod zamek w Rudnie, gdzie jest krótki intensywny podjazd, a potem zamiast trasy "giga" IC wybrałem tę "mega", czyli krótszą wersję, bo nie chciałem się już z dość podmęczonymi nogami pchać na tamte podjazdy.
Kategoria Szosa, 50-100km
powtarzanie podjazdów
-
DST
72.00km
-
Czas
02:45
-
VAVG
26.18km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj uznałem, że czas najwyższy potrenować podjazdy, a że nie mam pompki i zapasowej dętki, to wolałem się od Krakowa nie oddalać. Wybór mógł być tylko jeden - lasek Wolski. Podjazd do zoo, pierwszy z czasem 6:35, ale przeszkadzał mi autobus, zjechałem na Bielany, i Orlą wróciłem na Wole, skąd znowu pod zoo, tyle, ze teraz autobus przeszkadzał mi jeszcze bardziej, więc nawet nie spojrzalem na czas. Zjazd do klasztoru, i podjazd od tamtej strony, kolejny zjazd, nawrót, i ten sam podjazd, tyle, że aż do kopca. Zjazd do Bielan, serpentynami na tor, i bulwarami do mostu Zwierzynieckiego. Tam podjazd pod kopiec Kościuszki, i powrót przez bulwary i kilka okrążen na Błoniach do domu.
podsumowując:
podjazd pod zoo x2 (163m x2)
podjazd z Bielan pod obserwatorium x1 (56m)
podjazd od klasztoru do zoo x1 (56m)
podjazd od klasztoru do kopca x1 (70m)
podjazd od mostu Zwierzynieckiego do kopca x1 (77)
przewyższenia liczę na podstawie tej strony: http://profilerplanner.tk/
wychodzi prawie 600 z samych podjazdów, marny niby wynik, ale na pierwszy raz starczy. wielkie górki to to nie są, ale lepsze to niż nic.
Kategoria Szosa, 50-100km
przed siebie
-
DST
72.00km
-
Czas
02:24
-
VAVG
30.00km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
przez Błonia i Wole Justowską, Cholerzyn, Mników do Baczyna. Powrot przez Piekary i tor. Nic ciekawego, ale tempo starałem sie utrzymywac szybkie, srednia spadla przez jazde w miescie i w tłumie na Błoniach.
Kategoria 50-100km, Szosa
mtb do dolinek
-
DST
61.50km
-
Czas
02:41
-
VAVG
22.92km/h
-
VMAX
62.70km/h
-
Sprzęt MTB
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalsza część sprawdzania jak sprawuje się odwrócony mostek - i jestem bardzo zadowolony. Zrezygnowałem z lasku, bo po dość intensywnych opadach nie spodziewałem się tam niczego dobrego, postanowiłem wybrać sie w okolice Kobylan. Plan był pojechania z towarzystwem, ale kolega zrezygnował z powodu "niepewnej" pogody, a drugi, który miał ewentualnie dołączyć po drodze nie dzwonił.
Pojechałem więc z Błoń Mydlnicką do Szczyglic, tam do dolinki Grzybowskiej, czerwonym rowerowym do Kochanowa, przez Niegoszowice do Będkowickiej. Przejechałem całą dolinke, wyjechałem czerwonym do Bębła na górę, asfaltem do Będkowic, w dół do Kobylańskiej, która przejchałem wyjątkowo sprawnie, bez zsiadania z roweru, co do tej pory mi się nie udawało. Tu niestety przy wyjeździe budują drogę, już nie bedzie mozna jezdzic przez strumień - chwila na nogach wymijania maszyn, potem do Bolechowic, i do Krakowa, obok Rudawy, zeby dobić kilometry.
Wyszło w sumie całkiem niezłe tempo, rzecz jasna podbite na asfaltach, gdzie leciałem powyżej 30km/h. Ale wszelkie podjazdy w terenie, ktore kiedys sprawiały jakies nawet drobne problemy, teraz dosłownie przelatuje.
Kategoria 50-100km, MTB
szosą na 3 małe podjazdy
-
DST
74.00km
-
Czas
02:39
-
VAVG
27.92km/h
-
VMAX
60.70km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
wybrałem się pod wieczór w kierunku jak zwykle zachodnim, pierwszy raz wjeżdżając pod radar "zapałka" od strony Zabierzowa. W sumie nic wyjątkowego w tym podjeździe nie ma, zdecydowanie lepszy jest za to zjazd przez dolinkę do drogi przy skale Kmity. Potem do Kleszowa przez Burów, stamtąd z powrotem w dół do drogi na Morawice, przez nią do Chrosnej, do góry, w dół do Brzoswkini, powrót do Aleksandrowic i przez Morawice do Liszek i toru. Powrót jak zwykle, z dokrętką 3 okrążęń dookoła toru, żeby dobić troche dystansu (z tego samego powodu pojechalem dalej bulwarami, zamiast skrecac przy moscie Zwierzynieckim).
Zawsze jak juz wracam z dalszego wyjazdu, to wiatr na bulwarach jest akurat w twarz. Nigdy jak jade tam wypoczęty sie to nie zdarza.. ciekawe.
Teraz na pewno dzień odpoczynku, bo mimo, ze niedziela byla bez jazdy, to grałem mecz, i czuje ze najwyzsza pora dać spokoj :P
Kategoria 50-100km, Szosa
przed meczem dla zabicia czasu do puszczy
-
DST
75.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
28.85km/h
-
VMAX
50.70km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Musialem podrzucic koledze jedną rzecz kolo mostu grunwaldzkiego, ale uznalem, ze potem mozna przejechac sie gdzies dalej, i na szczescie zabralem dwa bidony, bo z jednym w tym upale to chyba maks 30km. Bulwarami do toru, a potem czesta trasa przez Kryspinów, Mników, Baczyn do przejazdu pod autostradą. Tu decyduje sie, ze moze jeszcze podjechać by pod zamek w Rudnie, więc skręcam na Frywałd, ale troche gubie droge, bo dawno nie jechałem,i za wczesnie skręcam do puszczy. Błąd okazuje sie miec raczej same plusy, bo nie jest tam tak gorąco, co prawda nawierzchnia marna, ale klimat do jazdy o wiele wiele lepszy.
po pierwszym przejezdzie asfaltowym uznaje, ze jednak na Rudno to braknie mi picia, a wracanie na oparach nie ma sensu, więc zawracam, w planie chwile miałem asfalt, ale jednak decyduje sie na powrót kawałek puszczą. Co prawda średnia leci mi tam na pysk, bo wole nie szaleć na takim pseudo asfalcie, i nie przekraczam 25km/h
Potem po swoich śladach, w kierunku Olszanickiej, przed którą wymijam kolarza na starszym rowerze szosowym, jadącego spokojnym tempem. Szybko orientuje się, że wskoczył mi na koło, i tak dosc zgodnie współpracując, dojezdzamy szybkim tempem do Błoń, gdzie sie juz rozdzielamy.
Upał straszny, ale przed meczem bym w domu nie wysiedział..
Kategoria 50-100km, Szosa
na zachód od Krakowa i z powrotem
-
DST
76.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
29.23km/h
-
VMAX
56.30km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojechałem podobnie jak jakiś czas temu, ale tym razem po przejeździe przez Czernichów i Przeginie, skierowałem się do Rybnej na podjazd, zamiast wracać do Krakowa. Podjazd przejeżdżany wczesniej na MTB wydawał sie trudniejszy niż jest w rzeczywistości, bardzo spokojnie wyjechałem do góry.
Potem to już szybki zjazd w kierunku Cholerzyna, z chwilą przerwy gdzie musiałem zejść z roweru i przenieść go obok ekipy remontującej drogę. Skręcam na Liszki, przez Piekary do toru i wracam bulwarami do domu.
Kategoria 50-100km, Szosa



